Pączki z dodatkiem jogurtu
Tak jak obiecałam, jeśli mi wpadnie w ręce pyszny przepis na pączki, to chętnie się z Wami podzielę. Pączki z tej mikstury wychodzą bardzo delikatne, puszyste, nie wiem czy to za sprawą tego jogurtu ;). Ciasto jest elastyczne, fajnie się na nim pracuje. Gorąco ten przepis polecam do wypróbowania. Czy najlepsze ?, tego nie jestem w stanie określić, bo mam jeszcze kilka przepisów do wypróbowania :). Na pewno są pyszne i szybko znikły. Recepturę na te pączki znalazłam na blogu Śladami słodkiej babeczki i cytuję ich wykonanie za autorką.
Pozdrawiam Wszystkich gorąco i do następnego wpisu, buziaki ;).
* u mnie szklanka to 250 ml
Składniki:
- 4 szklanki*mąki tortowej (gdyby ciasto się mocno kleiło, podsypać odrobiną mąki)
- 6 żółtek z dużych jaj
- 3 pełne łyżki cukru
- 50 g masła
- 50 – 60 g drożdży (dałam 50 g)
- 1 szklanka letniego mleka
- 1/2 szklanki jogurtu (dałam 125 ml)
- 1/2 łyżeczki soli
- 2 łyżki mocnego alkoholu
Ponadto:
- tłuszcz do smażenia (użyłam olej rzepakowy)
- konfitura (u mnie dżem truskawkowy)
- cukier puder lub lukier
Wykonanie:
Uwaga: wszystkie składniki powinny być temperatury pokojowej.
Mąkę przesiać do miski, zrobić w niej dołek, wsypać rozkruszone drożdże, pół łyżki cukru i zalać połową ciepłego mleka. Zasypać niewielką ilością mąki i wymieszać tak, by powstała konsystencja gęstej śmietany. Odstawić pod przykryciem na około 20 minut, aż rozczyn podrośnie.
W pozostałym ciepłym mleku rozpuścić masło, dodać jogurt i wymieszać. Żółtka utrzeć z pozostałym cukrem.
Do wyrośniętego zaczynu dodać wszystkie pozostałe składniki wraz z alkoholem i wyrobić gładkie i elastyczne ciasto. Odstawić pod przykryciem w temperaturze pokojowej na około 1 godzinę. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Po tym czasie ciasto wyjąć z miski, jeszcze raz krótko wyrobić i rozwałkować na grubość około 1cm.
Szklanką wykrawać krążki, układać na lekko oprószonej mąką stolnicy. Gotowe krążki przykryć ściereczką i zostawić na 40 minut do napuszenia (pączki powinny zdecydowanie podrosnąć, jeśli dobrze wyrosną, wówczas przy pieczeniu otrzymamy ładną obwódkę).
W szerokim rondlu rozgrzać olej do temperatury 175°C (używam termometr cukierniczy). Oleju powinno być tyle, aby pączki w nim swobodnie pływały i nie dotykały dna. Wrzucać pączki i smażyć na złoty kolor po obu stronach. Wyjmować na ręcznik papierowy aby odsączyć z tłuszczu. Po lekkim przestudzeniu nadziewać dowolnym nadzieniem, szprycą z długą końcówka. Posypać cukrem pudrem lub polukrować.
Smacznego :)
już nie dugo sama będę musiała pomyśleć jakie upiec,
Jakie pulchniutkie, a zarazem delikatne :) Pozdrawiam gorąco :*
Muszę wypróbować…
Jak z cukierni- piękne! A tłusty czwartek tuż, tuż- będzie co wypróbować:))
Kochana weź no Ty tak nie kuś tymi paczkami, bo się złamię i upieke jeszcze przed Tłustym czwartkiem:)
Wow, genialne pączki! *.*
Znakomicie wyszły! :))
Wyglądają pięknie, aż ślinka cieknie. !
Pozdrawiam Cię Justynko :*
Dziękuję Wszystkim za miłe komentarze, pozdrawiam :).
i znów kolejne pyszne pączusie u Ciebie ;))
PIĘKNE !
Ale cuda, takie puchate! U mnie też pączki, tyle, że z różą. Zapraszam!!!